Jedna z bransoletek, które zaczęłam w trakcie majowego długiego weekendu, wreszcie doczekała się wykończenia. Leżała tak chyba cztery tygodnie - prawie gotowa, ale bez pomysłu na to, jak wykonać zapięcie. W końcu zrobiłam (zapięcie typu S i gruby łańcuszek zakończony kulką jaspisu załatwiły sprawę;)) i jak zwykle okazało się, że najprostsze rozwiązania są najlepsze. Ale zapięcie zapięciem...
Cała bransoletka jest dość duża i w założeniu miała być raczej masywna. Składa się z kilku powtarzalnych modułów wyciętych z miedzianej blachy, połączonych za pomocą miedzianych ogniwek. Główny, największy moduł ozdabia duży kaboszon tygrysiego oka :) Całość zaoksydowałam na ciemnobrązowy kolor. Łańcuszek pozwala regulować długość, więc bransoletka powinna pasować na różne nadgarstki (od 15cm do 22cm).
Miłego weekendu!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz