Mamy luty, wielkimi krokami zbliża się kolejna okazja do świętowania (i kupowania prezentów;)), więc pewnie powinny się tu pojawić jakieś serduszka, słodkości i czerwienie, ale ten temat nie jest mi jakoś szczególnie bliski, dlatego zamiast serduszek przedstawiam Wam dziś dzięcioła* (a w ramach czerwieni występują: odrobina emalii na czubku i czerwony rzemień ze skóry naturalnej ze Skarbów Natury).
Dzięcioł zasadniczo powstawał w Sylwestra, ale trochę się jeszcze naczekał na wspomniany rzemień i zapięcie (bo jak już wymyśliłam, że zawieszę go na pęku czerwonych rzemyków, to okazało się, ze nie mam odpowiednich końcówek do wykończenia;)). Ale w końcu jest! I to dosyć spory, bo długość skrzydła (mierząc od brzuszka) to 7cm. Cały wykonany z miedzi -odpowiednio wygrzanej, wystukanej, zaoksydowanej i wypolerowanej, a na koniec pokrytej jeszcze emalią. Przyznam się też, że za wzór posłużyło mi zdjęcie, które znalazłam na etsy - nie mogłam się napatrzeć na te wszystkie ptaki...
*Tak naprawdę to nie jest dzięcioł, tylko dzięciur czerwonobrzuchy (info z anglojęzycznej Wikipedii TUTAJ)
Jak zwykle boska praca! Najchętniej nosiłabym wszystkie twoje ptaki i wyglądałabym jak barwny karmnik :)
OdpowiedzUsuńA ten ptak już jest mój - co prawda moja siostrzyczka ma go jeszcze chwilowo... ale już niedługo, już niedługo.... pozdrawiam cieplutko Justynko
OdpowiedzUsuńJak do tej pory to jeden z moich ulubionych. Mam nadzieję, że będzie się dobrze nosił.
UsuńPozdrawiam też! :)
Piękny on ; )
OdpowiedzUsuń