15 czerwca 2013

tygrys

Jedna z bransoletek, które zaczęłam w trakcie majowego długiego weekendu, wreszcie doczekała się wykończenia. Leżała tak chyba cztery tygodnie - prawie gotowa, ale bez pomysłu na to, jak wykonać zapięcie. W końcu zrobiłam (zapięcie typu S i gruby łańcuszek zakończony kulką jaspisu załatwiły sprawę;)) i jak zwykle okazało się, że najprostsze rozwiązania są najlepsze. Ale zapięcie zapięciem... 

 

Cała bransoletka jest dość duża i w założeniu miała być raczej masywna. Składa się z kilku powtarzalnych modułów wyciętych z miedzianej blachy, połączonych za pomocą miedzianych ogniwek. Główny, największy moduł ozdabia duży kaboszon tygrysiego oka :) Całość zaoksydowałam na ciemnobrązowy kolor. Łańcuszek pozwala regulować długość, więc bransoletka powinna pasować na różne nadgarstki (od 15cm do 22cm).








Miłego weekendu!

11 czerwca 2013

love is in the air

Chyba nigdy nie przyszło by mi do głowy, że moja balonowa broszka (o taka: TU) mogłaby być biżuterią ślubną (i to w dodatku męską)... a jednak. można? można! :) 
Właśnie dziś dotarły do mnie zdjęcia z cudnego ślubu Pauliny i Piotra (nie wiem jak Wy, ale ja jestem zachwycona :)). Motywem przewodnim uroczystości były balony, co mnie oczywiście od razu urzekło ;) a w klapie Pana młodego nic innego, tylko moja broszka:





Gratuluję Młodej Parze pięknego ślubu i życzę takich uśmiechów i radości jak na tych zdjęciach przez resztę wspólnego życia :)

Wszystkie zdjęcia wykorzystane w tym poście dzięki uprzejmości Fabryki Kreatywnej (https://www.facebook.com/fabrykakreatywna) A cały reportaż ze ślubu można obejrzeć tu: http://fabrykakreatywna.pl/slubnie/2013/06/10/paulina-i-piotr-slubny-reportaz-fotograficzny/

8 czerwca 2013

bajki z mchu i paproci

Takie mam mszyste skojarzenia z efektami ostatniej pracy, chociaż wcale nie było ich w planie.


Jakiś czas temu (chyba jeszcze w kwietniu) trochę poszperałam w internecie i zaopatrzyłam się w emalię, którą można wypiekać w dość niskiej temperaturze (czyli taką, której wymagania spełnia mój domowy piekarnik). Emalia jest w proszku. Nie wiedziałam, jak się sprawdzi, więc na próbę kupiłam tylko dwa kolory: mszyście zielony i mój ulubiony -szary. No i cóż, postanowiłam poeksperymentować. Chciałam, żeby kolory się przenikały i jakby "ściekały" z elementów naszyjnika -to ostatnie nijak mi nie wychodziło (były trzy próby ;p), ale i tak jestem całkiem zadowolona z ostatecznego efektu.
Naszyjnik jest oczywiście z miedzi, "od frontu" w całości pokryty emalią. Chciałam żeby był geometryczny i możliwie jak najprostszy, dlatego (zamiast wiercić dziurki) wszystkie łączniki i ogniwka ukryłam na lewej stronie. Jest dość duży i do noszenia raczej blisko szyi - wtedy się najładniej układa.











*Na końcu łańcuszka przedłużającego jest kulka zielonego agatu.
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...