Niebieski koralik -czyli w tym wypadku magnezyt zawiesiłam na drucianym ogniwku i dołączyłam do miedzianej blaszki, którą zoksydowałam i jeszcze raz mocno przetarłam drobnym papierem ściernym (bigle są srebrne).
i druga para -tym razem całkiem miedziana i mocno zaoksydowana:
P.S. Bardzo mi miło, że ktoś mnie obserwuje :) Dziękuję!
jest co obserwować ... piękne rzeczy robisz ... a te niebiesiutkie kolczyki cudo pozdrawiam
OdpowiedzUsuń